„He, he, he! Królowa się wystraszy!” – mruczał mały stworek pod nosem. Ten stworek wyglądał jak dziecko ze skrzydłami. „Wygląda jak amor” – stwierdziła Sofia, ale dalej się martwiła o swojego konia, bo miał złamaną nogę. „Powiem to dziewczynom” – pomyślała i poszła do domu.
Tam Sofia oświadczyła: „,He, he, he! Królowa się wystraszy!’ – powiedział ten amor. Wierzycie mi?”. Sara odpowiedziała: „ Przepraszam, ale amorów już nie ma od tysięcy lat.” Sofia westchnęła, ale nic nie powiedziała. Postanowiła porozmawiać z amorem. Sofia wstała ukradkiem, żeby jej siostra jej nie usłyszała i popatrzyła na zegar. Była 23:45, czyli wystarczająco dużo czasu, żeby złapać amora. Gdzieś przeczytała, że amory są aktywne nocą.
Miała rację – amor chodził i latał dookoła koni. Sofia rzuciła sieć i trafiła: „Mam cię! Kim jesteś?” Amor był niezadowolony, że Sofia go złapała. Mimo to odpowiedział: „Jestem Armor. I moja mama to Oriana. Wiesz gdzie ona jest?” Sofia odpowiedziała: „Tak, ona jest naszą królową!” Armor podziękował i poszedł do pałacu. Sofia poszła do domu i powiedziała przedrzeźniając Sarę: „I co? Nie ma amorów od tysięcy lat.”
